Dziś oglądałam odcinek finałowy maja z nagrywarki. No cóż, moja przeciwniczka przegrała w trzeciej rundzie, a ja trzymałam kciuki za Pana z Kwidzyna - w końcu tyle lat spędziłam w tym mieście w internatach i szkole a raczej na wagarach he, he! moje wagary wynikła z mojego zamiłowania do spania i nigdy ale to nigdy nie chciało mi się rano wstać, więc zamykałam się w pokoju internackim i spałam, aż się wyspałam. Tak mam do tej pory - tyle ze do pracy muszę wstać - ale uwielbiam popołudniówki!!! Niestety Pan z Kwidzyna nie dał rady a Gosia przegrała w trzeciej lecz finalista nie rozpoznał jednej piosenki "Marija" a mi też wkręciła się "Ramona" - więc nawet gdyby się udało wygrać w moim drugim odcinku z Małgosią a potem cudem dostać się do finału miesiąca a potem ograć tych gigantów i być w Finale to i tak zamiast Marija powiedziała bym Ramona! Ale co by było gdyby to nikt nie wiem!?Jest jak jest!
Udało mi się też wrzucić pierwszy raz w życiu filmik na You Tube, i wstawić go do postu "Piechotą do lata", gdzie rozpisałam się na temat Urodzin Radia Wawa i kiepskiego koncertu Wilków ale "Moja Baby" nawet nam się podobała więc tu tez to wrzucę!
Nie patrz na mnie maleńka
Nie patrz, nie ma we mnie zła
Nic się przecież nie zmieniło
Chodźmy stąd i weźmy wino
Moja baby, baby, baby...
Zobacz tańczą policjanci
Facet z teczką trochę krwawi
Tu jest ławka, zdejmij bluzkę
Wypalimy całą trawę
Moja baby, baby, baby...
Nie a miejsca żeby płakać
Nie ma miejsca na strach
Każda chwila jest wiecznością
Jeśli tylko zechcesz być
Moja baby, baby, baby...
Nie patrz, nie ma we mnie zła
Nic się przecież nie zmieniło
Chodźmy stąd i weźmy wino
Moja baby, baby, baby...
Zobacz tańczą policjanci
Facet z teczką trochę krwawi
Tu jest ławka, zdejmij bluzkę
Wypalimy całą trawę
Moja baby, baby, baby...
Nie a miejsca żeby płakać
Nie ma miejsca na strach
Każda chwila jest wiecznością
Jeśli tylko zechcesz być
Moja baby, baby, baby...
10- ty odcinek w moim życiu, ale w ten dzień: Odcinek 1- nagranie 24 kwiecień (wtorek) 2012 - emisja 17 maj (czwartek) 2012r.
Weszliśmy na scenę.
- tak jak zawsze idziemy bokiem, nie przez środek sceny! (ktoś z obsługi nas instruuje)
A ja na to
- tak jak zwykle o tym zapominam!
Bo jak już tam zmierzasz i wiesz że za chwilę się zacznie to tak jak by wszystko wokół znikało i jesteś tylko Ty i Twój stres. Trochę tak jak byś właśnie miał przeskoczyć przez wielkie płomienie i nie jest pewna czy podskoczysz odpowiednio wysoko, czy nie podpalisz się czyli nie "spłoniesz ze wstydu, że nic nie wciśniesz". Chociaż tym razem takiego stresu było kilka sekund do momentu dojścia do pulpitu.
- Donatka staje przy jedynce. (głos z góry)
Myślę - ok! wszyscy zawsze chcą stać przy 1. Podobno to stanowisko jest bardziej szczęśliwe. Nie wiem czy ktoś obliczył czy faktycznie tak jest - ale wiem że zawsze jeśli z góry nie jest ustalone gdzie mamy stanąć to każdy kłóci się o stanowisko nr 1. Ja jednak jestem w grupie która twierdzi, ze nie ma to żadnego znaczenia. chociaż wolę stanowisko nr 1 ponieważ jest się bliżej Pana Roberta, a że ja Go uwielbiam to zawsze jest milej jeśli stoi się przy kimś takim!
Witamy się z przeciwnikami, jednego przez kilka minut widziałam w ... oj zabrakło mi słowa... w... no tam gdzie nas "robią" w sensie nakładają makijaż i czeszą. A przeciwniczkę widziałam w przez chwilę na ekranie tv przez szybę z korytarza i wiem, że to jej 3-ci odcinek dziś w tym jeden już wygrany. Przeciwniczka oczywiście chce stanąć na 1
- nie wiem możesz stanąć, ale przed chwila mówili że ja mam tu stać więc być może nie masuje takie ustawienie do wizji.
- a no tak bo ja już stałam na jedynce to pewnie dlatego teraz na 3
A jeśli gra facet i dwie dziewczyny, to zawsze facet stoi w środku - lub 2 facetów i jedna dziewczyna to dziewczyna w środku chociaż taki zestaw zdarza się rzadziej bo chyba jednak Pań gra więcej ale najlepsi w "te klocki" są jednak faceci.
Ja przyglądam się w ciemność w której pozostał Kinga, Piotrek i mój mąż Paweł. Stoją jeszcze - więc jest nadzieja, że ich nie wyproszą ze studia. Bo jednak gra się o wiele łatwiej jak wie się że ktoś za ciebie tam w tej ciemności tak szczerze trzyma kciuki. Pokazuje im żeby pstryknęli zdjęcie! Zrobili to...
- rodzina i znajomi są proszeni o opuszczenie studia!
Cholera mogłam sobie darować to zdjęcie. Chociaż wiem, że ostatnio już od kilku lat w studio trzymają się zasady "nie wpuszczania rodziny na nagranie". Nie wiem z czego to wynika? Czy ktoś kiedyś głośno coś podpowiedział, czy może "zszedł" na serce w emocjach gdy np córka nie odgadła w finale piosenki a może nie potrafią się zachować, może wbiegali na scenę gdy ktoś wygrywał ... nie mam pojęcia! Jest ten głupi przepis i koniec. Być może gdyby tak było od zawsze to bym nie marudziła. ale gdy byłam tam pierwsze w życiu odcinki to mąż mógł wchodzić do studia. My jesteśmy takie trochę "Papużki nierozłączki" i naprawdę trudno mi się gra gdy wiem że go nie ma przy mnie. Musi czekać na korytarzu i nie może mi dopingować. Producenci chyba nie mają pojęcia jak to trudna bariera do pokonania! I już tacy właśnie jak my "zawsze wszędzie razem" nagle zmuszeni do rozłąki jesteśmy na straconej pozycji - bo ja nic innego nie robię tylko myślę o tym że Pawła tu nie ma i co on tam przeżywa sam na tym korytarzu. A ci co przyjeżdżają sami to mają "wyrąbane" - wchodzą i robią swoje!
Starałam się przestać o tym myśleć, gdy widziałam jak moja grupa dopingowa wychodzi ze studia! Ale żal mnie nie opuszczał! Zawsze mam ochotę zastrajkować i zejść ze sceny - ale wiem że za mnie czeka na zewnątrz zawodnik "rezerwowy" i nikt by się nie przeją moim strajkiem. Chcesz grać musisz zgadzać się na regulamin i stosować się do niego!
Dowiedział się że sąsiad w tamtym roku grał w finale stycznia i że jest bardzo dobry ale strasznie się stresuje! Faktycznie pocił się strasznie! Jeszce przed rozpoczęciem pani musiała przyjść z pudrem i go upudrować! Założono nam mikroporty - czyli jakieś urządzenie wielkości małego portfela przepięto nam z tyłu do pasków lub spodni i założono na uszy mikrofony. Pani z komisji założyła nam tabliczki z imionami.
- ja jestem Donata.
- tak wiem, nie musi się Pani przedstawiać. (uśmiech)
Dziwne, bo za każdym razem gdy wcześniej przyczepiali mi to coś to zawsze dopytywali się czy oby na pewno mam tak na imię, więc tym razem postanowiłam wyprzedzić pytanie a okazało się to niepotrzebne. Kolejnym etapem było przypudrowanie nosków przez panią z charakteryzatorni i ... chwila najbardziej stresująca ... czekanie... a mi nic. Zawsze w tym momencie miałam mokre ręce z których omal nie kapał pot a tu nic - może dlatego że mam takie ładne paznokcie zrobione prze kuzynkę???(he, he, he) Rozglądam się po studiu, poprawiam fryzurę i zaczynam rozmowę z rywalami którzy o wiele bardziej się denerwują i wdychają ciężko
- po co to się denerwować, to tylko gra, zaraz będzie po wszystkim i albo wygramy albo przegramy, kuferek i tak jest nasz! (powiedziałam do nich) Oni trochę mnie obcięli wzrokiem i kolego odpowiedział
- łatwo powiedzieć jak ze mnie już leci! Faktycznie dopiero co był pudrowany a już jest mokry na czole i brodzie.
- Kiedy byłaś ostatnio. (spytała moja rywalka)
- oj dawno! Półtora roku temu w odcinku specjalnym a a normalnych to już 2,5 roku minęło
- o o o a czemu taka przerwa długa? Nie chcieli Cię czy ty nie chciałaś.
- Ja nie chciałam! Lubie tu przyjeżdżać, ale nic na siłę! Gdy czuje potrzebę i chęć, gdy zatęsknię to wracam! (oczywiście gdyby zadzwonili to też bym nie odmówiła, ale skoro nie dzwonili to ja się nie zgłaszałam...)
- no masz racje nic na siłę!
- ja nie mogła bym tego traktować jak takiego zwykłego teleturnieju, zbyt wiele dla mnie to znaczy i zbyt wiele im zawdzięczam.... (mogłam się tu rozgadać ale nie było na to czasu bo trzeba było już wypróbować przyciski na pulpicie, tyle że ja jak zwykle zamyśliłam się... oczyma wyobraźni wróciłam do moich początków w tym programie, a przed oczami przelatywały mi obrazki jak nieraz pokazują w filmach gdy ktoś umiera i przelatują mu obrazki z najważniejszych momentów jego życia... a mi z najważniejszych momentów związanych z Jaką To Melodią
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz