wtorek, 21 sierpnia 2012

"Moja muzyka to ja" - Zdzisława Sośnicka

Do "Melodii" się wtedy nie dostałam ale to nie zmieniło mojego podejścia ani do tego programu ani do innych programów muzycznych. Właśnie w maju 2001. w programie "Dozwolone od lat 40-tu" z serii "Przeboje Starszych Nastolatków" 
ogłoszono konkurs na "Mój program na małym ekranie"

 - zadaniem uczestnika było podać listę 20-tu ulubionych piosenek i uzasadnić ich wybór. Nagrodą miała być emisja 10-ciu wybranych z tej listy tytułów i stworzenie z tego jednego tygodniowego odcinka wakacyjnego "Dozwolone od lat 40-tu" - więc laureatów miało być tylko ośmiu. Jak tylko usłyszałam o konkursie - to stwierdziłam, że w "melodii" się nie udało ale może tu spróbuje zaistnieć. Od razu chciałam wziąć się za pisanie ... ale jak to zrobić? Które piosenki umieścić na jakim miejscu, chociaż kolejność nie miała znaczenia to jednak u mnie na kartce widniała by jakaś kolejność i zawsze któraś z tych piosenek była by pokrzywdzona. Gdy zaczęłam wymieniać piosenki w myślach, nie zapisując tylko wyliczając - wychodziła mi magiczna liczba ulubionych piosenek chyba ze 100 albo więcej. Jeden dzień myślałam i ni w ząb nie wiedziałam jak to ugryźć - żal mi było każdej piosenki która miała by się nie znaleźć na tej liście. Żal był tak okrutny że aż -może to trochę dziwne - ale płakałam... Nie mogłam powstrzymać łez ze złości i bezradności - że nie potrafię wybrać 20-tu piosenek a tak bardzo chciałbym ułożyć "Swój program na małym ekranie"!!! Zrezygnowałam!!!Co tydzień powtarzali i przypominali o konkursie i wypominali, że otrzymują bardzo dużą ilość nowych propozycji ale konkurs nadal trwa i wybiorą tylko te najciekawsze. Ja nadal maiłam, żal do siebie, że nie potrafię zrobić tak prostej rzeczy - ale odpuściłam na dobre!
Zaczęły sie wakacje 2001 i puszczono pierwszy program ułożony z listy propozycji wybranej przez twórców programu, osoby uczestniczącej w konkursie. W związku z dużym zainteresowaniem, ogłoszono, że jednak jeden program będzie składał się z dwóch propozycji dwóch osób i do programu będzie wybrane 6 piosenek z 20-tu propozycji danego uczestnika. Puszczono tabliczkę z napisem np.
"Piosenki wybraliśmy z listy propozycji nadesłanej przez pana Jana Kowalskiego z Olsztyna. Pozdrawiamy!"
Żal mi się zrobiło, że na pewno nie będzie to żadna moja propozycja, bo zwyczajnie stchórzyłam a konkurs już zakończony. Jak oglądałam program, to myślałam że mi pikawka wyskoczy a krew napływała mi gwałtownie do głowy - jak bym miała wybuchnąć i wybuchłam... takim przerażającym płaczem, że chyba w życiu tak nie płakałam. Jak teraz to wspominam to wydaje mi się to nie możliwe, aby tak ktoś mógł się przejąć tym, że nie wziął udziału w jakimś konkursie. Dla mnie to nie był "jakiś" konkurs - to miały być piosenki "mojego życia" i czułam że dałam plamy! W tym płaczu, nie wile myśląc wyjęłam kartki które trzymałam w barku starego segmentu, powyrywane ze strych zeszytów jeśli zostawało w nich coś czystego, które używałam do pisania listów, których pisałam wtedy tony po wiele, wiele stron, krateczka pod krateczką, bo zawsze miałam duuuuużo do napisania np na 6 stron podaniowych... więc kartki były mi ciągle potrzebne. Wyjęłam 20 kartek - ale stwierdziłam, że to będzie za dużo do małej koperty którą w tej chwili dysponuje i będę musiała wtedy jechać specjalnie na pocztę aby wysłać ten list, po kopertę i po znaczek bo koszt znaczka zależny jest od ciężaru, a strasznie zależy mi aby list wysłać, jeśli już go napisze to jak najprędzej, chociaż konkurs już zakończony ale to mnie wtedy nie interesowało - ważne aby doszedł mój list. Więc aby ograniczyć ciężar listu wzięłam  10 kartek z małego zeszytu i przecięłam na pół. Wyszło więc 20 małych karteczek. Cały czas płacząc zaczęłam pisać na osobnej kartce, próbując się streszczać jak najbardziej i najszybciej - jak to było z udziałem w tym konkursie - mniej więcej to co wam opisałam wyżej - zakończyłam list tym, iż z powodu niemożliwości wyboru 20 najbardziej ulubionych piosenek wyśle im 20 kartek z tyłami piosenek które w tej chwili przyjdą mi jako pierwsze do głowy i wiążą się z jakimiś wspomnieniami z mojego życia, a kartki pomieszam przed wrzuceniem do koperty tak aby żadna z tych piosenek nie była na liście ani pierwsze ani ostania, że wszystkie są na "Pierwszym miejscu w moim sercu" i że wiem, iż konkurs już się zakończył ale czuję, że teraz muszę to napisać- i zaczęłam! Ograniczone miejsce na małej karetce zapobiegało zbyt długiemu opisowi sytuacji związanej z daną piosenką, do czego zawsze mam i miałam skłonności - jak zresztą być może zdarzyliście zauważyć, że pisze zbyt dużo!? Pisałam krateczka po krateczce, tak jak zawsze to robiłam i z obu stron kartki - pierwszą piosenką jaką opisałam na pewno było "Piechota do Lata" - Bajm  z czym ona się wiąże opisywałam wam już w poście: http://mojajakatomelodia.blogspot.com/2012/05/piechota-do-lata-bajm.html 
Nie pamiętam całej listy 20 piosenek - pisałam tak szybko i w pośpiechu pakowałam do koperty i w prost biegłam do skrzynki przy sklepie aby wysłać ten list, chociaż to bodajże była niedziel i listonosz nie pracowała, najważniejsze było jednak dla mnie aby wrzucić ten list i uznać go za wysłany! Jak już to zrobiłam odetchnęłam z ulgą jak bym zrobiła coś co było najtrudniejsze a zarazem najważniejsze na świecie! Byłam dumna z siebie - chociaż chyba wypłakałam się za wszech czasy! Wtedy stwierdziła, że płacz ma magiczna moc i potrafi być mobilizujący. Więc nie należy się powstrzymywać od łez. Od tego momentu płacz zaczęłam traktować jako terapie szokową! Dział do dziś!
Miną lipiec i chyba połowa sierpnia - oglądałam co tydzień programy innych uczestników, licząc, że może ktoś choć jedną dwie piosenki z mojej listy również wybrał do swojej listy i zdarzały się a cała reszta i tak przeważnie należała do listy setek moich ulubionych więc tym chętniej oglądałam ten program! Aż tu nagle w jakimś kolejny programie ukazała się tabliczka:
W tym momencie nie czytałam ani początku ani końca bo znałam to na pamięć, myślałam że jest standardowy. Wpatrywałam się tylko w swoje imię i nazwisko (jeszcze panieńskie): Donata Krępic - taka byłam dumna, że było ono na antenie a jeszcze bardziej byłam dumna, że dopisali "z miejscowości Lubnowy" - przecież nikt nie ma pojęcia gdzie leży taka wieś -ale może w końcu ktoś się dowie! Zawsze denerwowało mnie jak ktoś pytał skąd jestem a gdy mówiłam z Lubnowy to nikt nie wiedział o czym mówię nawet ludzie z pobliskich okolic - wszyscy znali np Obrzynowo 5 km od Lubnowy czy Kamieniec ale Lubnowy nikt!!! Zawsze - chociaż nie wiem dlaczego zależało mi na promocji mojej wsi - i nigdy nie wstydziłam się jak niektórzy że pochodzę właśnie z niej, np na fladze na przystanek Woodstock miałam napisane właśnie LUBNOWY: ale o tym już pisałam w poście: http://mojajakatomelodia.blogspot.com/2012/07/marzenia-sie-speniaja-majka-jezowska.html - za chwile wstawię tez filmik z "Moim Programem na małym ekranie" i na końcu tego filmu będzie tez fragment nagrany z TV2 z koncertu Przystanku Woodstock z 1999 r w Żarach - gdzie bardzo wyraźnie widać nasza flagę LUBNOWY.
Zaczęto puszczać piosenki, rytm mojego serca przyspieszał, a na policzki wyszły rumieńce. Po mojej głowie szwędały się myśli - jak to się stało, że jednak pomimo zakończenia konkursu wybrali moją listę? Jakich 5 piosenek zostanie puszczonych? Jest pierwsza najważniejsza czyli "Piechota do Lata" Bajm - a dalej to juz sami sobie zobaczcie: 

 Po emisji programu pobiegłam szybko na boisko gdzie w tej chwili grał w piłkę mój chłopak Paweł, mój brat Artur i mój wujek Grzesiek, któremu zawdzięczam  między innymi  to, że w dojrzalszym życiu zaczęłam słuchać muzyki Rockowej a nie jakiegoś disko czy popu ( o tym może kiedyś opowiem) w każdym razie pobiegłam się od razu im się pochwalić moim małym sukcesem i jednocześnie poprosić Grześka aby nagrał mi powtórkę programu na kasetę VHS bo w przeciwieństwie ode mnie on posiadał video, które było moim marzenie, bo ułatwiło by mi naukę do Jakie To Melodii i może umiałabym więcej i więcej mogła bym się wykazać na kwietniowych eliminacjach, o czym była mowa w przednim poście. A tak byłam skazana na nagrywanie na kasety magnetofonowe. Magnetofon stawiałam przy głośniku telewizora i podczas emisji programu JTM nagrywałam go na te zwykłe kasetki. Jakoś dźwięku był okropna. Nie raz nie rozumiałam nawet tytułu gdy próbowałam to spisać do jakiegoś zeszyciku, ale nauczone w tym czasie piosenki znam na pamięć do tej pory chociaż większość z nich leci w melodii już teraz bardzo rzadko, nad czym ubolewam bo zastąpiły je popularne melodyjki dyskotekowych przebojów - czego nie mogę zdzierżyć - bo nie dość że tego nie lubię to jeszcze muszę się tego nauczyć i łamać sobie język tytułami po angielsku!!! A jak czegoś się nie lubi to i ciężko się nauczyć!
Wybrane do programu piosenki to:
2. "Jedziemy autostopem"- Karin Stanek
3. "Córka rybaka " - Wały Jagielońskie
4. "Zegarmistrz światła" - Tadeusz Woźniak
5. "Czas nas uczy pogody" - Grażyna Łobaszewska
6. "Windą do nieba" - Dwa Plus Jeden
Myślę, że będzie okazja kiedyś opisać dlaczego miedzy innymi te piosenki wtedy wybrałam i z czym wiążą się one.
Dopiero podczas oglądania powtórki programu, doczytała się na tabliczce pod moim imieniem i nazwiskiem, iż przyznano mi nagrodę za najciekawszy list, która wyślą pocztą. To był kolejny dzień radości. Jak również dzień w którym listonosz przyniósł mi nagrodę z TV Gdańsk... były to dwie płyty CD jedna z przebojami Czesława Nimena, którego uwielbiam a druga to podwójna składanka "czarno - biała" pt. "... BEZ NAS ANI RUSZ..." z rożnymi przebojami, różnych artystów z którymi współpracował zespół ALIBABKI. Była to płyta, która była zapisana na mojej liście "Płyty do kupienie gdy będę miała na to kasę..." ależ byłam szczęśliwa, że mam ją już teraz 04. października 2001r. - taka datę wpisałam sobie na okładce płyty aby pamiętać!!!
Czwarta piosenka na "białej płycie" to:
"Moja muzyka to ja" - Zdzisławy Sośnickiej

 Kłopotów nie miewam wcale
Nocami śpię głębokim snem
Nie myślę nigdy, co dalej
Bo życie za krótkie jest
Chociaż raz, słuchaj
Jeżeli słów mi brakuje, to śpiewam
Szkoda dnia, szkoda nas
Tańczę w rytm dni i tego mi trzeba

Moja muzyka - to ja, moja muzyka - to ja
Moja muzyka - to ja...

A kiedy staję na scenie
By ludziom od siebie coś dać
Tego nigdy nie zmienię
Że kocham te dni
Tak, jak kocham Was
Chociaż raz, słuchaj
Jeżeli słów mi brakuje, to śpiewam
Szkoda dnia, szkoda nas
Tańczę w rytm dni i tego mi trzeba

Moja muzyka - to ja, moja muzyka - to ja
Moja muzyka - to ja...

Chcesz funky, czy bluesa
Coś Ci powiem
O, słuchaj - zatańcz raz
Przestań marzyć i śnić
Pokochaj ten rytm, zacznij żyć
Słuchaj, słuchaj
Jeśli słów mi brakuje, to śpiewam
Szkoda dnia, szkoda nas
Tańczę w rytm dni i tego mi trzeba

Moja muzyka - to ja, moja muzyka - to ja
Moja muzyka - to ja...

Moja muzyka, moja muzyka
Moja muzyka - to ja...
Dla wszystkich ludzi, obcych ludzi
Muzyka moja...
Czasami jednak waham się...

Moja muzyka - to ja, moja muzyka - to ja...

Słyszałam ją tu po raz pierwszy ale utkwił mi refren tego utworu w głowie do dziś, bo jakoś dziwnie się z nim identyfikuje chociaż nie śpiewam piosenek na scenie to jednak "Moja muzyka to JA!!!"

4 komentarze:

  1. Zawsze kochałam muzykę i twierdziłam, że nie mogę bez niej żyć, ale jak czytam twojego bloga, to musze stwierdzić, że moja miłość to zaledwie zauroczenie (w porównaniu z Tobą).
    I taka myśl mi do głowy przychodzi, że jedni są poezją, inni horrorem- a ty faktycznie musisz być muzyką :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo miły komentarz! Tym bardziej miły, że w końcu odezwał się ktoś kogo pozornie nie znam - chociaż zdjęcie kogoś mi przypomina, ale jest tak małe, że nie mam pewności czy to Aldona?

    OdpowiedzUsuń
  3. Więc witam - fajnie że tu zaglądasz!

    OdpowiedzUsuń