![]() |
Z Panem który był w komisji rekrutacyjnej do programu. |
- pani na stanowisku nr 3 dobrze się czuję??? nie skojarzyła, że to o mnie może chodzić...ale słyszeć ponowny głos z góry
- może wody?
Słysze wody, wody, wody i w końcu odpowiadam - tak, - bo nic więcej nie mogę powiedzieć. Jednak woda nie przychodzi tylko pani z komisji woła mnie abym przyszła się napić - masakra znowu muszę zejść i wejść - to trwa wieczność! Napiłam się ale w głowie mam tylko jedną myśl - jak stąd uciec! może zemdleje to mnie wyniosą i tyle będzie z moje występu. Co ja wymyśliłam, po co mi te nerwy. to trzeba być chyba nienormalnym fundować sobie taki zastrzyk adrenaliny!!! Wracam wbrew sobie za pulpit. Poznana przed wejściem przeciwniczka pociesza mnie - będzie dobrze nie stresuj się! Na korytarzu gdy opowiadałam jej, że nigdy więcej tu nie przyjadę, bo ten stres jest przekraczający wszelkie granice moich wyobrażeń na temat stresu, odpowiedziała mi ze śmiechem - przejdzie ci i to szybko! I wrócisz tu nie raz i nie dwa. To jak narkotyk! Zobaczysz - ja tez tak mówiłam i jestem tu już (nie pamiętam jaką liczbę podała ale chyba dość dużą, bo moje oczy zrobiły się ogromne). Stojąc już przy pulpicie myślałam sobie, że dobrze iż gram z tak sympatyczną osobą jaką okazała się być Joasia... O rany zaraz się zacznie - obym wcisnęła chociaż jedną piosenkę a będę najszczęśliwsza osobą pod słońcem potem mogę jechać do domu!!!
Słyszymy instrukcje - kto do jakiej kamery ma się przywitać. Zaczyna się piosenka na telebimie przed nami - "chałupy welcome to" - Zbigniewa Wodeckiego ale śpiewana przez Roberta Janowskiego - gdy piosenka się kończy - stojący poza sceną Pan Robert wskakuje na scenę i udaję iż właśnie zawstydził się dziewczyn tańczących w płaszczach które pokazały swoje wdzięki pod płaszczami. Strasznie śmiesznie to wygląda - że teledysk leci na pulpicie a Robert stoi obok i popija wodę a potem wskakuje na scenę jak by właśnie skończył śpiewać. Wita uczestników - ja witam się "dziwnym" pomachaniem, które umówiłam wcześniej z młodszymi siostrami i kuzynkami - taka wygięta dłoń do tyłu to miał być znak, że ich pozdrawiam, bo wiedziałam, że nie będę w stanie nikogo inaczej pozdrowić - i tak się dziwie, że pamiętałam o tej "rączce". Zgłaszam się do wyboru hasła - puszczają - kurcze! znam piosenkę i jej tytuł ale nie wciskam bo boje się że to nie to a jeśli nawet to, to pewnie zaraz coś przekręcę po angielski i wyjdzie z tego kicha!
Nie wiem czy jest sens opisywania całego przebiegu programu - może lepiej sobie to zobaczcie:
Gdy odgadłam pierwszą nutkę, byłam w niebo wzięta i tylko machałam do męża że jestem zadowolona a gdy uzbierałam 700 zł to już wiedziałam, że zwróciły mi się wszystkie koszty przyjazdu tu jak również eliminacji i to mi w pełni wystarczyło - trzecia runda to wiedziałam, że będzie porażka. Zresztą rano gdy wyjeżdżaliśmy z domu i tata życzył mi powodzenia to tylko mu powiedziałam, że myślę że w dwóch pierwszych rundach to sobie poradzę ale w trzeciej już nie! - po melodii umiem sporo ale po hasłach nic mi nie wchodzi - żadne hasło nie kojarzy mi się z tytułami piosenek. No i tak było. Chociaż Pink Floyd skojarzył mi się z piosenką ale jak się okazało nie o ten tytuł chodziło - gdybym może słuchała podpowiedzi... he, he, he - właśnie! Ja już oczami wyobraźni byłam poza studiem, już jechałam do domu! W ogóle nie słuchałam co mówi prowadzący - chciałam tylko żeby jak najszybciej był koniec. Gdy skończyły się dwie pierwsze rundy i miał się zacząć to najgorsza trzecia - to powiedziałam głośno
- Ja już mogę jechać do domu! Mi już wystarczy!
O to, że odpuściłam duży żal potem maił do mnie Pan Robert. Nawet bym się nie spodziewała, że nawet jemu może zależeć aby zawodnicy tam wygrywali. Poświęcił mi nawet dość długa chwilę po nagraniu.
Dostałam autograf w swoim pamiętniku,
![]() |
Z Panem Robertem Janowskim prowadzącym program "Jaka To Melodia" - po nagraniu mojego pierwszego odcinka 22.04.2006r - Mój debiut |
- Oj Donatka, nie potrzebnie odpuściłaś tą trzecią rundę! Miałaś szanse! tu się gra o prawdziwe pieniądze a ty tak łatwo z nich zrezygnowałaś!
Ja odpowiadałam tylko - tak wiem, ale co tam starczy to co mam, ja i tak przyjechałam tu już tylko po przygodę i po to aby Pana spotkać! Nic więcej mi nie trzeba!
Ja tak naprawdę czułam. byłam tak podekscytowana, tak szczęśliwa że nigdy w życiu nie była jeszcze tak szczęśliwa. mogła bym fruwać ze szczęścia!
![]() |
Z mężem Pawłem na senie "Jaka TO Melodia" - 22.04.2006r. |
O 15 wylądowałam z powrotem w domu i dopiero zaczęłam odczuwać opadanie emocji i lekkie zmęczenie! Lecz z tymi emocjami nie rozstałam się do dnia emisji programu. To były piękne dni!!!
"To były piękne dni" - Halina Kunicka
Nie wiesz nawet ile ci zawdzięczam,
Byłam sama - jak ty byłeś sam,
Nie umiałabym odszukać szczęścia,
A ty sprawiłeś,że smak jego znam...
To były piękne dni,
Po prostu piękne dni,
Nie zna już dziś kalendarz takich dat.
Wtedy uczyłeś mnie,
Wymawiać imię swe,
Wtedy rzuciłeś dla mnie cały świat.
La la la la la la la la la la la la
To były dni,
Niezapomniane dni.
Uczuć teraz czas już nie odmierza,
Miłość nie trwa - tak jak dawniej - wiek,
Kilku dniom swe szczęście się powierza,
One mogą nadać życiu sens...
To były piękne dni,
Po prostu piękne dni... Itd.
Jeśli jeszcze kiedyś się spotkamy,
Może w moich oczach będą łzy,
Bo nie łatwo żyć jest wspomnieniami,
Słowem " ja ",zastąpić słowo " my "...
To były piękne dni,
Po prostu piękne dni... Itd.
Byłam sama - jak ty byłeś sam,
Nie umiałabym odszukać szczęścia,
A ty sprawiłeś,że smak jego znam...
To były piękne dni,
Po prostu piękne dni,
Nie zna już dziś kalendarz takich dat.
Wtedy uczyłeś mnie,
Wymawiać imię swe,
Wtedy rzuciłeś dla mnie cały świat.
La la la la la la la la la la la la
To były dni,
Niezapomniane dni.
Uczuć teraz czas już nie odmierza,
Miłość nie trwa - tak jak dawniej - wiek,
Kilku dniom swe szczęście się powierza,
One mogą nadać życiu sens...
To były piękne dni,
Po prostu piękne dni... Itd.
Jeśli jeszcze kiedyś się spotkamy,
Może w moich oczach będą łzy,
Bo nie łatwo żyć jest wspomnieniami,
Słowem " ja ",zastąpić słowo " my "...
To były piękne dni,
Po prostu piękne dni... Itd.
A gdy już była emisja, zamiast oglądać wspólnie ze wszystkimi to siedziałam na schodach prowadzących do górnej części mieszkania i tylko słuchałam a w momentach gdy ja zaczynałam mówić coś w programie, zatykałam szczelnie uszy aby tego nie słyszeć. To było dla mnie tak dziwne uczucie, że jestem w TV, iz nie potrafiłam popatrzeć na telewizor a o słuchaniu siebie też nie było mowy. Oczywiście program nagrywał się na vhs i zraz po programie obejrzałam go z kasety - tyle że musiało się to odbyć w samotności. Na telefon co chwila przychodziły sms- y z informacjami np:
- oglądam Cie w melodii!
- ale miałaś fajnie, bo widziałaś Dodę na żywo!
- fajnie wyglądasz w TV!
Doda faktycznie grała na koniec programu - tyle że zawodnicy widzą to tylko na telebimie - co właściwie nie ma dla nas większego znaczenia, bo tam i tak jest tyle stresu i emocji, że spotykanie jeszcze jakiś gwiazd nie jest nam konieczne! Zresztą dla mnie osobiście największa gwiazdą i tak był Robert Janowski i to głównie z jego powodu tam się zjawiałam!
Kasetę oglądam z 5 razy pod rząd!
- Boże jak ja beznadziejnie się tam wypowiadam, jakie stroje niekontrolowane miny, jak ja podaje tytuły po angielski!
Nie wiem czy się śmiać czy płakać! Masakra - ja chyba z domu na ulicy się nie pokaże! Dzień emisji nie był wcale już taki wesoły jak dzień nagrania! Dobrze, że jednak opinie były pozytywne a wszyscy którzy mnie oglądali, bardzo mi gratulowali występu! Nie wiem czy szczerze czy nie ale miło było słyszeć pochwały i gratulacje! Podobno w całej naszej wioseczce rozdzwoniły się telefony i pocztą pantoflową rozniosło się migiem że właśnie występuję w "Jaka To Melodia". Bo osobiście nikomu z poza rodziny nie chwaliłam się moimi poczynaniami, ale w dobie telefonii komórkowej, wieści rozniosły się lotem ptaka. Potem kogo nie spotkałam na ulicy, w sklepie czy gdziekolwiek to przeważnie opowiadał mi jak szybko i do kogo dzwonił aby powiedzieć, że "Donata jest w melodii". Dzwonili nawet do ludzi którzy mnie nie znali ale chcieli się pochwalić, że ktoś z naszej małej wsi jest właśnie w telewizji. To było coś co mnie cieszyło, że Pan Robert przedstawił mnie i powiedział, iż przyjechałam z miejscowości Lubnowy... mieszkałam już w tedy w Gdańsku, ale bardzo chciałam abym była kojarzone z moja ukochaną wsią a nie z wielkim miastem w którym mieszkam bo muszę a nie dlatego że chcę!
Wiecie - właśnie obejrzałam sobie cały ten odcinek i to same uczucia nadal mi towarzyszą i nadal nie mogę siebie słuchać! Chociaż mam ogromny sentyment do tego "mojego pierwszego razu w melodii" to jednak denerwuje mnie oglądanie tego odcinka, chociaż z drugiej strony fajnie na siebie popatrzyć w wersji minus 15 kg - i pomyśleć, że już wtedy uważałam, że jestem gruba, więc co mam powiedzieć teraz! He, he!!! Ale jak to mówią "telewizja pogrubia"!