poniedziałek, 28 maja 2012

"Piechotą do lata" - Bajm

Dziś trochę z innej beczki. Trochę wspomnień z mojej głowy które pojawiła się w związku z oglądaniem Top Trendy 2012... Obiecuje, że kolejnym razem dokończę wspomnienia z ostatniej wizyty w studio nr 5.

 Znów przyjdzie maj, a z majem bzy
I czekać mam na lepsze dni
Znów przyjdzie mi nosić przykrótkie sny

Ref. :

Do lata, do lata, do lata
Piechotą będę szła
Ah, ah, ah, ah, ah
Yeah, yeah, yeah, uh, uh, uh

Znów kupisz mi coś na imieniny

Hm, ja to wiem i czuję, że
Znów przyjdzie mi nosić przykrótkie sny

Ref.


Przykrótkie sny nie w porę, zbyt lekko się ubiorę

Noc długa, świt w szronach i wiosna spóźniona
I twoje słowa zimnee, że nie ma drogi innej
Do lata, do lata, do lata tak dłuży się czas
Gdybyś tylko chciał!

To byłoby lato już

I słońce, i szaleństwo burz
Lecz dajesz mi tylko przykrótkie sny

Ref.


Lecz dajesz mi tylko przykrótkie sny, więc...
Pierwszy ich przebój jak również pierwszy mój świadomy wybór "ulubionej piosenki" dzieciństwa. Miałam 3-4 latka jak wszyscy wokół śpiewali tę piosenkę. W Radio też ją ciągle puszczali a do tego tata nagrał ją sobie na takich dużych kasetach szpulowych i puszczał ją na magnetofonie szpulowym - nie mam pojęcia jak się taki magnetofon nazywał ale wiem, że ciągle prosiłam skacząc po wersalce w salonie naszego mieszkanka na drugim pietrze bloku w Jastrzębiu Zdroju w dzielnicy Szeroka, aby tata puścił tę piosenkę "o mnie"... Właśnie wtedy tam mieszkaliśmy, w skrócie mówiło się że mieszkamy na Śląsku. A piosenka była "o mnie" tylko w moim mniemaniu... Jako dziecko słyszała tam następujące słowa:
"Donata, Donata piechotą będzie szła!"
nikt nigdy nie próbował nawet mnie wyprowadzić z błędu. Tylko zawsze dorośli na imprezach rodzinnych prosili abym zaśpiewała piosenkę "o sobie" - no to ja chętnie ustawiałam się i dumnie śpiewałam za Beatą Kozidrak "Donata, Donata piechota będzie szła oooo, oooo!"- tylko nie rozumiałam dlaczego wszyscy się w okół śmieją, no bo przecież na pewno nie z tego że źle śpiewam czy fałszuje - przecież mała dziewczynka zawsze śpiewa cudnie i nikt by nie śmiał mnie wyśmiać... więc czemu się tak wszyscy cieszą??? Och długo nie rozumiałam tej sytuacji - a piosenka była "O mnie" i już! tym bardziej, że nie znałam żadnej innej Donaty więc o kim by mógł śpiewać Bajm. Piosenka stała się moją ulubioną, chociaż z czasem zaczęła mnie już trochę drażnić bo jej tekst stał się powodem do dokuczania małej dziewczynce np:
"- Jedziemy dziś na lody autobusem a Donata, Donata piechotą będzie szła!!!" I tak było coraz częściej aż w końcu mnie oświeciło i zrozumiałam tekst "Do lata, do lata piechota będę szła" och to był niby ulga ale i WIELKI zawód bo piosenka o mnie okazała się nie o mnie! Ach Ci dorośli - najpierw oszukują, potem dokuczają a potem sememu musimy uporać się z zawodem gdy sami poznamy prawdę! Prawie jak z wiarą w Mikołaja a właśnie chyba i jedno i drugie zbiegło się w czasie bo w wigilie nie wiem którego roku ale pewnie gdzieś 82 usłyszałam jak ciocia Marysia mówi do mojej mamy że
-  "Kupiła mi te klocki po znajomości gdzieś tam...." 
a ja bawiąc się nimi na dywanie, układając z trójkącików gwiazdki uderzyła w płacz - nikt nie mógł mnie uspokoić. Zagadywali - co się stało, czy coś mi nie wyszło? O zobacz ja piramidkę można tu zrobić! Starszy kuzyn Darek próbował mnie rozśmieszyć jak umiał a tu nic- bo jak miałam im powiedzieć, że właśnie zrozumiałam ze prezentów nie robi Mikołaj a kilka dni temu zrozumiałam tekst "Piechotą do lata" i w obydwóch przypadkach okazuje się że dorosłym nie można ufać!
Ta historia przypomniała mi się przedwczoraj podczas oglądania Festiwalu  TOP trendy w Polsacie. Kolejny raz niestety przed TV. Przez ostatnie 5 lat nie mogłam się wybrać na koncert, który odbywa się "pod nosem" bo właśnie miałam jakieś egzaminy na studiach a studia w Iławie więc 150 km od trójmiasta - a w tym roku... no cóż ograniczenia finansowe dały o sobie znać i znowu została nam telewizja. Miałam świeże wiadomości z trybun od Kasi (dziewczyny mojego brata), która wybrała się na ten koncert i co jakiś czas pisałyśmy smsy. Gdy wystąpił Bajm i zagrali piosenkę "O mnie" to od razu oczami wyobraźnie cofnęłam się do czasów gdy mieszkaliśmy na Śląsku. A teraz mam morze i las a i tak wole swoje jeziora w warmińsko- mazurskim u moich rodziców. Chociaż dzisiejsza i wczorajsza wycieczka rowerowa najpierw na plaże w Brzeźnie a dziś na Stogi i Górki była nawet ok i nawet stwierdziła, że może jednak polubię Gdańsk w końcu mieszkam w nim od 5 lat i wszystko wskazuje na to, ze tu zostanę na dłużej.Chociaż jak wczoraj wracaliśmy z Brzeźna i chcieliśmy przejechać obok naszego stadionu już nie PGE Arena tylko Gdańsk Arena na EURO 2012 to w niezłe koleiny się wpakowaliśmy gdzie nawet trudno było rower przepchać a co mówić przejechać samochodem - więc nie wiem jak to będzie za 2 tyg - był pewna, że chociaż przy stadionie drogi skończą a tu ech szkoda gadać ale ścieżki rowerowe w większości są ok ale to tak na marginesie gdyby ktoś się wybierał w te strony na Euro to polecam do jazdy po mieście rower!!!
Na koncercie Bajmu bywałam kilka krotnie
Koncert Bajm po koncercie Roberta Janowskiego Lato z Radiem w Gdańsku
 
 i nigdy nie zawiodłam się i nigdy nie zgodzę się z krytycznymi uwagami w stosunku do tego zespołu - oni są profesjonalistami w swojej dziedzinie!!! Tylko jak każda gwiazda albo jest trzeźwa na koncercie albo nie i od tego zależy cały występ! Na Top Trendy Beata wydaje mi się że była trzeźwa w przeciwieństwie do Lady Panku ale czy im to szkodzi czy poprawia jakość koncertu to już naprawdę ciężko ocenić! 
Na Lady Pank miałam wielka chęć się wybrać, bo chociaż bywałam na wielu koncertach rockowych to akurat tego zespołu nigdy nie miałam okazji widzieć na żywo - lecz musiałam obejść się smakiem. Może i to lepiej, bo jak się bardzo lubi jakiś zespół i pójdzie się w końcu na ich koncert na żywo a ten koncert okaże się niewypałem ( a tu miałam takie wrażenie przed tv) to jak by Ci niebo spadło na głowę! Wiem co mówię! Tak maiłam z Wilkami, których słucham od lat, mam wszystkie ich płyty a nigdy nie byłam na koncercie, aż wreszcie wygrałam wejściówki na 20 urodziny Radia WAWA w klubie PLATINIUM w Warszawie.
 Odbył się tam między innym koncert WILKÓW 
 na który najbardziej byłam napalona a koncert okazała się tak słaby i bez życia że... och aż serce boli jak się zwodzisz na swoim IDOLU - tłumaczył się że niby jest chory i na zastrzykach - chyba bym wolała żeby odwołał koncert niż pokazał się w tak kiepskim stylu na szczęcie MIKIS gitarzysta nie zawiódł i grał zajebiście
  - ale stercząca obok nas Pani Monika, żona Roberta Gawlińskiego a jednocześnie manager zespołu, tupiąca nerwowo noga i poganiająca zespół do zejścia ze sceny to była żenada!!! 
Ale to miał być temat na inny post! Jak widać nie wszystko można zaplanować - głowa i palce na klawiaturze laptopa nie sługa - piszą co pomyślę i nie mogę ich powstrzymać! 
Ogólnie impreza była bardzo udana i inne gwiazdy zagrały super - nawet FEEL bardzo mi się podobał chociaż nie koniecznie za nimi przepadam, ale na żywo zyskują w 100%. Do tego mieliśmy za zadanie zdobycie autografu od PIOTRA KUPICHY dal Nadii córki Kingi i Piotrka - wypadło na tatusia żeby poświęcił się dla córki i poprosił dla niej o autograf:
Manchester też był ok
 tylko Wilki dały plamy, chociaż ballady uszły (chciałam tu wstawić filmik z balladą "Moja Baby" Wilków z tego właśnie koncertu ale coś mi nie wychodzi - więc niestety nie wstawię , bo muszę najpierw dowiedzieć się jak mogę to zrobić a w tym pomoże mi tylko Piotrek, znawca blogów i ich inspirator!!!Więc jeśli będziecie w późniejszym czasie chcieli obejrzeć ten filmik to zapraszam do zajrzenia tu!)
Wczoraj 10.06.2012r. odwiedzilismy naszych przyjaciół i efekt pomocy Piotrka juz jest poniżej - mozecie obejrzeć filmik przez You Tube - to mój pierwszy filmik wstawiony w necie ale skoro nie było innego wyjścia żeby móc Wam go pokazać..
... a potem to tylko można było sobie pooglądać gwiazdy na "wesoło" jak to na urodzinach! I wierzcie mi wcale nie przesadzają dziś w kabaretach na Top Trendy gdy śmieją się z bankietów gwiazd, widziałam a raczej widzieliśmy to na żywo i gwiazdy balują, że ho ho w końcu mieliśmy wejściówki VIP i ocieraliśmy się w lokalu o wile gwiazd i nawet nie było sensu podchodzić do niektórych bo oni sami nie wiedzieli jak się nazywają. Chociaż nie wszyscy - więc nie generalizujmy! No tak jak to w towarzystwie bywa jeden pije drugi nie! My byliśmy w grupie "trzeźwi" bo musieliśmy wracać z przyjaciółmi w nocy do ich Grabowa a potem do Gdańska. Tym bardziej ta impreza wydawała nam się wesoła - bo popatrzyć z boku na trzeźwo na coś takiego to niezły ubaw można mieć. Więcej zdjęć i filmik z imprezy wstawię w innym poście bo to dość długo schodzi w moim załadowanym po pachy i zawieszającym się laptopie a jest już prawie godzina 00:00 a ja jutro na 6:30 lecę do mojego "Słonecznego" przedszkola i do 26 maluszków do których trzeba mieć trochę werwy!!!

poniedziałek, 21 maja 2012

Mury Jerycha - Robert Janowaski

Mamy zamiar zasiąść do swojego stoliczka - a tu obok niespodzianka!!!
-Cześć!
- O cześć! O jak miło się tak spotkać przypadkiem! No widziałam Twoje zgłoszenie na Facebooku pod postem Oli. (Post miał brzmienie mniej więcej takie, że poszukiwani są zawodnicy którzy jeszcze nigdy nie byli w finale a chcieli by być), ja niestety nie kwalifikowałam się do tych wymogów ale zaproszenie jak widać też mam.
- Ja się zgłosiłam pierwsze - a co tam - można spróbować!
- no pewnie!
Rozmowa toczyła się dalej. Kasia- to jest znajoma z fan clubu Roberta Janowskiego, do którego zapisałam się jakiś czas temu (pewnie z dwa, trzy lata temu). W końcu miłość do programu Jaka To Melodia, jeśli chodzi o mnie, i o nią w pewnie też wzięła się od fascynacji samym Panem Robertem i jego głosem. Ja słuchałam namiętnie kasety z piosenką
 "Mury Jerycha" Roberta Janowskiego
 Runęły mury Jerycha
Dźwięk złotych trąb to sprawił
Niech wszystko, co oddycha
Pana naszego chwali
Nie bójcie się głośno śpiewać
Z padołu głębokości
To w śpiewie wielkim dojrzewa
Owoc wolności

Gloria, gloria alleluja
Na górach na oceanach
Gloria, gloria alleluja
Padnie okuta brama

Śpiewajcie ludzie milczący,
Te skrzydła Pan Wam podał
Niechaj pustynie pragnącą
Napoi śpiewu woda
Nie bójcie się głośno śpiewać,
W bezwodną studnie strąceni.
To w śpiewie wielkim dojrzewa
Wolność na Ziemi

Gloria, gloria...

Runęły mury Jerycha
Dźwięk złotych trąb to sprawił
Niech wszystko co oddycha
Śpiew zbawi
Nie bójcie się głośno śpiewać
To znak, że istniejemy
To w śpiewie wielkim dojrzewa
Wolność na Ziemi

Gloria, gloria...

 -to było chyba z 20 lat temu. Kasetę przyniósł mi do domu mój wujek Grzegorz, który był moim pierwszym "nauczycielem" dobrej muzyki, który jako pierwszy przynosił mi fajne kasety z polskim rockiem - i chyba to dzięki niemu nie słucham jakiegoś chłamu pt. disco...
to za chwilę odezwała się do mnie Kasia. Wymieniałyśmy się zdjęciami z koncertów Roberta, opowieściami i anegdotami z imprez z Panem Robertem. Ja co prawda nie miałam wiele do zaoferowania - bo na koncercie Roberta byłam raz w Gdańsku  (17.08.2008r.) po drugiem moim wystąpieniu w Jaka to Melodia i dwóch wygranych finałach.


Było mi niezmiernie miło gdy Pan Robert rozpoznał mnie w tłumnie i ładnie mi pomachał i uśmiechną się. 
Kasia była na wielu takich koncertach - To jest o wiele wierniejsza jego Fanka. Potem miałyśmy się spotkać na koncercie Roberta w Grudziądzu 
ale jakoś tak wyszło, że w końcu ona stała pod sceną (jako członek Fan Clubu miała wyrobiony identyfikator) a ja niestety tylko przy barierkach. Ale ja Ją widziałam, tyle, że nie miałam możliwość podejść do niej. 
Pisałyśmy ze sobą na nk gg i smsy. Namawiałam ją do występu w teleturnieju. Najpierw skusiła się jechać na widownie a potem pojechał na eliminacje i dostała się ... dziś będzie jej drugi występ w Jaka To Melodia. (Jutro 22.05.2012 chyba albo 23.05 będzie jej odcinek - zapraszam!!!)
- ale zaraz zaraz, mam nadzieje, że na siebie nie trafimy???
- Nie ja mam wejście na 17.
- Uf! to dobrze bo ja teraz na 14:30, zaraz wchodzę. Widzę, że ty Kasiu tu nieźle się kujesz. (Kasia maiła przy sobie wydrukowaną listę piosenek, też taką posiadam w swoim kompie ale nigdy nie zabieram jej ze sobą - to znaczy zabieram do samochodu zeszyty ale nie wyciągam, bo to mnie tylko deprymuje i stresuje i zawsze podziwiam tych ludzi którzy przed wejściem do programu potrafią się jeszcze skupić i próbować czegoś się douczyć, ja już tak nie potrafię!)
- a znasz te nowe tytuły... (Kasia zadawała mi takie pytania na które ja nie znałam odpowiedzi i wybałuszyłam na nią oczy)
- daj spokój ja nie potrafię się uczyć na pamięć, jak mi puszczą melodie to im coś powiem a trzecia runda to ja jestem noga! Będzie co ma być! Ty kochana to co innego, księgowa, umysł ścisły to i masz pamięć! Patrzcie (zwracam się do moich towarzyszy podróży siedzących obok), tu koleżanka to nieźle wykuta jest. Co ja tu robię?! Teraz to chyba już się zestresowałam. Chyba muszę iść do toalety. Przepraszam Cię Kasiu!
Poleciałyśmy z Kinga do toalety. Chciałyśmy wejść do tej na górze, ale właśnie skończyło się nagranie odcinaka i wpadły tam dziewczyny z widowni. Zeszłyśmy więc na dół. W toalecie opowiedziałam Kindze w kilku zdaniach skąd się znamy z Kasią. Gdy wróciłyśmy, Kasia poinformowała mnie, że byłam "poszukiwana".
- Denatka ty już jesteś zrobiona? (dopytuje Ola, która właśnie wyszła ze studia) Masz tu - musisz to wypełnić, a jak Cię zrobią to przyjdź do mnie do studia.
- Ok. Papierki wypełnią asystenci (wręczyłam to chyba Kindze) a ja idę do charakteryzatorni bo jeszcze tam nie byłam.
Ola wprowadziła mnie do charakteryzatorni.
- macie 5 minut i ma być gotowa! (I wyszła)
Pan odpowiedzialny za fryzury pyta mnie.
- a czemu tak nagle, zastępujesz kogoś czy co?
- Nie? -  ja siedziałam cały czas na górze ale byłam od razu ubrana z drogi więc nie musiałam się przebierać i pewnie zapomnieli o fryzurze i makijażu a teraz to chyba już my mamy wchodzić a ja nie gotowa...
- Oj to już ich gafa, nich się Pani nie przejmuje, spokojnie, proszę może najpierw makijaż a potem fryzura? )powiedziała pani od makijażu)
Po "zrobieniu" poleciałam szybko na górę do męża i przyjaciół
- No ładnie i nawet nie za mocno cie pomalowali. (skomentowała Kinga)
- Ja muszę teraz iść do Oli do studia to chodźcie tam ze mną bo potem to nie będzie już okazji, żebyście zobaczyli studio.
Poszliśmy razem. Ja siadłam Przy Oli przy komputerze. musiałam odpowiedzieć na kilka standardowych pytań skąd przyjechałam, czym się zajmuje i jakaś wesoła historia (z tym zawsze mam problem) ale coś tam zmontowaliśmy i Ola mówi:
- Ja jestem już gotowa.


- Ok. To zapraszamy na scenę - jakiś głos z góry odpowiedział.
Wchodzimy, na scenę...

piątek, 18 maja 2012

Gdzie jest Ola - Papa Dance

Uff - już po wszystkim!
Już koniec męki, domysłów i przewidywań...
Wiem, wiem zawiodłam, przegrałam itp.
no jak dla kogo - bo jak dla mnie to i tak była WIELKA wygrana!
Ale może od początku.
Stoimy przed szlabanami przed budynkiem TV. Zauważyłam jedną regułę jak jest szczupły niski i starszy pan ochroniarz to zawsze bez problemu wpuszcza nas na parking, a jak jest wysoki grubszy i młodszy to nigdy nie wpuszcza - po drodze nie mówiąc nic moim towarzyszą przekalkulowałam tak: Gdy nas wpuszczali to wygrywałam mało gdy nas nie wpuścili wygrałam dużo - ciekawe kto teraz będzie przy szlabanie i czy wpuści nas czy nie? niby chcemy stać przed tv bo w innym miejscu to trochę trudno parking znaleźć ale jeśli moja powyższa reguła się sprawdza to powinnam cieszyć się jak będzie to ten jednak gorszy ochroniarz, który na wpuszcza... otwierają się drzwi dyżurki - i chyba właśnie następowała zmiana warty bo obydwóch panów wychyla głowę i tak jak zawsze starszy chce wpuścić, młodszy mówi, że nie ma miejsc a z tego wszystkiego wychodzi kompromis, że wpuszczą ale mamy zaparkować po lewej stronie trochę w oddali od budynku tv - no i co z tego wynika - ugram nie za dużo ale będę zadowolona!?
Byliśmy godzinę przed czasem - więc chwilę jeszcze posiedzieliśmy w samochodzie. W końcu wypakowaliśmy się 
i ruszyliśmy w drogę do budynku TV.

Cała nasza 4 była na liście wejściowej do TV. Na znanych już mi bardzo dobrze korytarzach pstryknęłyśmy sobie z Kinga zdjęcia. Zmierzaliśmy do tabliczki "STUDIO NR 5", skręciliśmy tak jak wskazuje strzałka, czyli w prawo. 
Na schodkach spotykamy panią od ubioru
- Dzień- dobry! (wymiana uśmiechów)
- O widzę że Donatka to już od razu gotowa do wejścia, sprawdzę tylko czy nikt inny nie będzie w niebieskim i będzie ok
- Ok. to jak coś czekam na górze.(serniczek jest trochę ciężki, więc nie mogę się już doczekać kiedy dojdziemy i odstawie go na stół)
W kawiarence przed studiem pustki.
- Pewnie grają odcinek, dlatego tak pusto, siadajmy do stolika puki wolny bo jak się wysypią ze studia to już będą nici z siedzenia.
Zasiedliśmy.
Niczym tak się nie stresowałam jak tym sernikiem... zawsze widziałam że wszyscy coś przywożą - ja jakoś nigdy nie miałam na to czasu ale tym razem mama mnie wyręczyła i w końcu mogłam jakoś podziękować za te lata spędzone z Jaką To Melodią - tylko straszne się bałam że to jakoś głupio będzie wyglądać...A z drugie strony jeśli robi się coś z serca to chyba nie trzeba bać się o efektu!
Kinga z Piotrkiem siedli tyłem do barku
a my przodem - ale oni mieli świetny widok w lustrach za naszymi plecami.
Ze studia po malutko zaczęli wychodzić "kolorowi ludzie" czyli publiczność i mniej kolorowi czyli operatorzy,dźwiękowcy i obsługa programu którą znam bardzo dobrze z widzenia ale prawie nikogo z imienia... No oczywiście prócz Roberta Osama (grającego na pianinie) który właśnie wyszedł do barku coś sobie zakupić (pierwszy po lewej stronie za naszymi plecami) i Roberta Janowskiego, który również za chwile się pojawił. (Oboje w tle za plecami Kingi)

Przywitałam się z daleka uśmiechem i kiwnięciem głowy. 
Cały czas wypatruje tej jednej najważniejszej dla nas zawodników osoby - jedynej z którą ma się ciągły kontakt, z którą zawsze można pogadać jak masz jakieś pytania i wątpliwości. Jest ciągle w pełni dyspozycyjna i na nk i na Facebooku i przez telefon i w ogóle nie wiem jak ona to robi że to wszystko ogarnia! To ona nas umawia na odcinki, ona przekazuje nam wszelkie informacje np jakie ubiory mamy ze sobą zabrać itp. To ona dzwoni do Nas z wieścią o zaproszeniu do programu - i Wy ją już poznaliście właśnie w tych okolicznościach w poście "Telefony"- To nasza kochana OLA. Od samego początku nie pozwalała aby mówić do niej na "Pani" - Jestem Ola i koniec!!! Chociaż to nasza pani psycholog to jednak po prostu OLA!
Właśnie i gdzie jest Ola?
 Włożę tylko klucz pod słomiankę
Zostawię kartkę: „Musiałam tak”
I nigdy nikt nie trafi na najmniejszy ślad
Jak by jej nigdy nie było...

Kochały ją wszystkie psy uuuu
Do dziś mam jej parę płyt
Umiała grać kilka nut
Ładniejszych nikt nie miał ust

Gdzie jest Ola Ola La
Czy ktoś widział Olę Maj?
Dokąd poszła Ola La
Czy ktoś widział Olę Naj?

Nie wie tego nikt, gdzie nocuje
Czy jej się spełnił choć jeden cud
Ktokolwiek ją zobaczy, niech jej powie wróć
Zanim się bardziej oparzy

Kochały ją...

Ooooo idzie, tyle, żeeeee co ona robi??? - rozmawia przez telefon... więc nie będę jej przeszkadzać. Poszła przez barek na korytarz i tyle ją widziałam. Zjawiła się za kilka minut - i wtedy mogłam w końcu się przywitać i wręczyć na jej ręce sernik - od razu padł pomysł wręczenia go na antenie
- Nie Olu, no po co, może lepiej nie, zjecie sobie tutaj na przerwie i...
- och tak tak, dasz Robertowi podczas programu.
Z Olą się nie dyskutuje, Oli się słucha.
Wołają już widownie do studia, zaczyna się nagranie kolejnego odcinka po którym ja będę wchodzić ale to jakieś dobre 45 minut wolnego. Więc proponuje:
- Chodźmy pozwiedzać korytarze telewizyjne.
Kinga na to
- Właśnie, może spotkamy kogoś ciekawego.
Poszliśmy. Śmieliśmy się, że mamy wyglądać jak byśmy tu pracowali a nie zwiedzali.
Przeszliśmy przez korytarzowy most do nowej części budynku TV. 
Nowy długi korytarz jest całkiem ładny.
 Jak 6 lat temu byłam tu pierwszy raz to chyba nawet nie było go w planach. Potem gdy przyjeżdżałam to ciągle był w budowie. Teraz w końcu już jest. Ale na końcu niespodzianka. Na drzwiach kartka "Wstęp tylko z kartą identyfikacyjną" ooooooo szkoda! Ale zaraz, zaraz przecież te drzwi nie mają klamki - pewnie nowoczesny system wysiadł. Popychamy drzwi bez karty i się otwierają.Tylko czy jak przejdziemy na drugą stronę, to się otworzą nam z drugiej strony???
- chłopaki to wy tu zostańcie a my z Kingą pójdziemy tam pozwiedzać.
Widok na duży hol wejściowy... Kinga twierdzi że jak jest rano "Pytanie na śniadanie" to właśnie na ten hol jest widok przez szyby... może ma racje, ja nie oglądam telewizji śniadaniowej więc nie wiem. Pstryk - jedno zdjęcie Kingi,
pstryk drugie moje
i spadamy stąd bo właściwie to czas wracać, nim dojdziemy a jeszcze przecież nawet makijaży mi nie zrobili ani fryzury.... 
 Mijamy kolejno kawiarenki przy innych studiach, niestety nikogo ciekawego ani widu ani słychu chociaż... słychu, słychu... ten głos? Bardzo znany?
Mówi Kinga
- Donata to chyba Jaworowicz?
- No co ty? Gdzie? 
- No tam, w tamtej kawiarence...ale nie wiem, nie jestem pewna, bo nie widziałam tylko słyszałam
- No to chodź zobaczymy.
- Co ty głupio tak.
- E tam tak dyskretnie zajrzymy
Nasz dyskrecja była niesamowita... filowałyśmy jak dwa kurczaki zaglądając przez drzwi i szyby do kawiarenki. Była Pani Jaworowicz, która nawet się uśmiechnęła nie przerywając gorącej dyskusji, takiej samej jak w "sprawie dla Reportera" - normalnie jak by widział program na żywo.Zdjęcia nie odważyłam się zrobić ale teraz byłyśmy usatysfakcjonowane wycieczką krajobrazową, która dobiega końca chociaż w kawiarence nadal cisza...

środa, 16 maja 2012

Kocia muzyka - Pudelsi

Wsiadamy w nasze autko, które od samego początku wozi mnie na wszystkie eliminacje i występy w Jaka to Melodia... który to już raz jadę w tym samym celu, czyli "dobra zabawa"... hym niech pomyślę, bo trochę tego było: to 7 raz ruszam w tą samą drogę a nagrywać będę 10ty odcinek.
Wieczór przed wyjazdem spędziliśmy u przyjaciół w małej wsi za Lubawą. Po raz pierwszy noc przed wyjazdem nie siedziałam i nie uczyłam się już do melodii tylko spędzałam ten czas na sympatycznych rozmowach, rozwiązywaniu testu na wiedzę ogólną dla Zdolnej pierwszoklasistki Nadii, która szykuje się do startu w konkursie na miarę powiatu (chyba), który wcale nie był dla nas taki prosty i oczywisty jak by się wydawało... 
Jeszcze tylko trzeba ustroić serniczek - namaluje pięciolinie klucz wiolinowy i nutki, tyle że w tym jestem kiepska, oby się Pan Robert nie przyczepił, że coś źle namalowałam - bo będzie wstyd!
O 1:00 stwierdzamy we czwórkę, - fajnie się gada, ale trzeba iść spać bo rano...
A o 5-tej rano patrzą na nas duże oczka Katii i słychać tylko z łóżeczka odgłosy -eee, eee. Jak by chciał powiedzieć - "Wieczorem gdy się kładłam nie było Was tu, więc skąd się tu wzięliście?"
A mi tak strasznie się chciało dalej spać! Wydawało mi się, ze dopiero co się położyliśmy - bo ja chyba do 3ciej i tak nie mogłam usnąć. Do Katii wstał Piotrek a potem Kinga a może odwrotnie, w każdym razie wcale im nie zazdrościłam, że tak rano muszą wstać.
Kinga i Piotr
O 7 i my musieliśmy wstać - szybki prysznic, wybór strojów i butów, mały posiłek - jeden kęs bułki, bo nic nie chce przejść przez gardło, odprawa małej Katusi do babci Loni, odprowadzka starszej córeczki naszych przyjaciół Nadii do autobusu szkolnego i pakowanie się do naszej Asterki... Nie wyjeżdżamy jeszcze nawet z bramę podwórka w Grabowie a Kinga rozkłada od razu cały piknik - kawa, ciasto - my wszyscy w śmiech, ze chociaż za tabliczkę GRABOWO mogła by wyjechać... ale ona tak lubi, nawet książkę ze sobą wzięła w razie gdyby jej się nudziło w drodze a może na poczekalni w TV co było mało prawdopodobne. 
Całą drogę nawet na chwile ci moi towarzysze nie dali mi sie dobrze zestresować - ciągle mówili na takie tematy, że nie było chwili na "zdrętwienie ze stresu" - co dopadało mnie za każdym razem i całą drogę do Warszawy zawsze jechałam jak "sparaliżowania" a tu proszę nic z tych rzeczy... Jadę jak na wycieczkę, wycieczkę taka jak z przed 3 tyg gdy w tym samy towarzystwie jechaliśmy na urodziny Radia WAWA. tak się wtedy dobrze bawiliśmy, dlatego gdy tylko dostałam zaproszenie na nagranie to od razu pomyślałam, że fajnie było by powtórzyć wypad w tym samym towarzystwie, co być może rozładowało by trochę napięcie - i miałam racje. chociaż o mały włos brakowało a Piotrek by z nami nie pojechał, bo nie chcieli go z pracy zwolnić - ale się bardzo postarał chociaż jego wejście do tv było też zagadką bo nam zawodnikom wolno wprowadzać tylko 2 osoby towarzyszące- ale przy dużej prośbie udało mi się uzyskać 3 wejściówki dla mojego męża i dwójki przyjaciół! Ola - nasza psycholog z programu jest nieoceniona w tych sprawach!
Podjeżdżamy już pod szlaban przed tv - i oto zagadka? Czy nas wpuszczą na parking przed TV czy nie - od tego bardzo dużo zależy, ale o tym opowiem wam już po emisji programu - co wtedy pomyślałam i czy się sprawdziło czy nie.

Teraz mogę was zaprosić przed TVP1 w czwartek 17 maja 2012r. o godzinie 18:25 na nowy odcinek Jaka To Melodia z moim kolejnym (dziesiątym) udziałem.


 Wiecie, że w tej chwili nie pamiętam żadnej piosenki, którą mi tam puścili- wiem tylko jedno Pan Robert nie omieszkał jednak przyczepić się do moich nutek na serniku i kazać zagrać drugiemu Panu Robertowi na pianinie i skomentował: taka "kocia muzyka"


Dziś prawdziwych wieśniaków

już nie ma...



Rege kocia muzyka

Kocia muzyka rege

Miałczy i utyka

Rege kocia muzyka



Kulawy kocur za pogrzebem

Kocia muzyka rege

Miałczy i utyka

Rege kocia muzyka



Miało się tryperka,

Syfa miało się

Tryper to drobnostka

Syf niestety nie



Rege kocia muzyka

Kocia muzyka rege

Miałczy i utyka

Rege kocia muzyka



Kulawy kocur za pogrzebem

Kocia muzyka rege

Miałczy i utyka

Rege kocia muzyka



Dymią fabryczne kominy

Na dworze śnieg i zawieja

Idą chłopcy do pracy

Chuj, niech idą, ale nie ja

środa, 9 maja 2012

Poniedziałek - Blenders

Poniedziałek (23.04.2012r.) dzień przed wyjazdem na kolejne nagranie do programu "Jaka To Melodia", był jak na wariackich papierach. Rano do pracy... o ile mogę to nazwać pracą, bo ja ciągle od trzech lat odkąd tam pracuje mówię że chodzę na "kawę i pobawić się z dziećmi", chociaż ranne wstawanie jest dla mnie uciążliwe, bo uwielbiam spać. W tym roku w moim przedszkolu obiełam opieka nowo przyjęte dzieci 3 letnie - słodkie małe aniołki, praca zwłaszcza z początku roku nie była jednak łatwa - bardziej opieka i pocieszanie maluszków niż nauka. Teraz to już są kochane prawie 4-latki, nadal mają tyle energii i nawet gdy trochę niedospana idę do przedszkola po nocy słuchania odcinków "Jakiej to Melodii " to wiem że dzieci szybko postawią mnie do pionu i nie dadzą nawet poziewać. Miałam pracować od 6:30 do 11:00 bo tak pracuje w każdy piątek i poniedziałek - ale musiałam jeszcze dziś kupić tą bluzkę "czerwoną" której nie kupiłam wczoraj, a podobno jest obowiązkowa. Więc poszłam do Pani Dyrektor poprosić czy dało by się z godzinę dziś zwolnić bo jutro jadę na nagranie do Warszawy a muszę kupić jeszcze bluzkę, zrobić sobie paznokcie i iść do fryzjera... Pani Dyrektor bez chwili wahania powiedziała TAK i tylko poinformowała panie które pomagają w "maluchach" że - puścimy panią Donatkę niech jedzie i się szykuje do tej telewizji. Panie poparły decyzje a Pani dyrektor tylko zapytała:
- a kiedy to będzie w telewizji?
Ja na to:
- nie wiem, na razie nic nie wiem. to dopiero po nagraniu dowiadujemy się kiedy będzie puszczony nasz odcinek, gdy podpisujemy dokumenty z ewentualna wygraną...
- No po powie pani dzieciom żeby oglądały, bo to takie miłe jak dzieci widza swoją Panią w telewizji
- ale ja tak nie przepadam za reklamowaniem się...
- Och nigdy pani im nie mówi a to takie miłe by było
- dobrze może tym razem powiem, niech będzie!
- I pozdrowi ich pani!
- Oj tego to nie obiecam, bo jeszcze nigdy nikogo nie pozdrowiłam. Tam w tym stresie to się zapomina jak się nazywa a co mówić o pozdrowieniach.
- ale może tym razem się uda?
- może?
Tematem zajęć w przedszkolu była "Polska" - pokazywałam dzieciom mapę świata na której jest Polska nasz kraj, potem mapę Polski na której jest Gdańsk - nasze miasto i Warszawa - nasza stolica i przy okazji powiedziałam że właśnie jutro jadę do Warszawy a dzieci na to 
- znowu? Przecież Pani już była?
Dzieci miały na myśli mój wyjazd 3 tygodnie wcześniej gdy wybraliśmy się z mężem i przyjaciółmi do Warszawy na 20-te urodziny Radia WAWA na które wygrałam 4 vipowskie zaproszenia (nie omieszkam o tym napisać cos więcej przy innej okazji) , i musiałam z tej okazji znaleźć zastępstwo i wytłumaczyć dzieciom, że nie będzie mnie w pracy i że zastąpi mnie Pani Małgosia i żeby były grzeczne itp. Dzieci dokładnie wypytały dlaczego mnie nie będzie i wtedy wyjazd do Warszawy wydawał im się normalny ale teraz "znowu"!? No tak a gdy dokończyłam, że 
- jadę tam na nagranie do telewizji do takiego fajnego programu "Jaka To Melodia". Prawie wszystkie maluchy zaczęły mówić, iż oglądają ten program z mamą i tatą ...
- No właśnie a Pani Donatka wystąpi w nim i będziecie mogli mnie zobaczyć w tym programie. 
Dzieci tylko popatrzyły na mnie dziwnie podejrzanie i zaczęły się śmiać...
- Nasz Pani sobie żartuje?!
No i cóż do póki mnie nie zobaczą to nie uwierzą więc zabawiliśmy się tylko jeszcze w "trzy pociągi" jeżdżące po Polsce" co bardzo im się podobało...
Kilka minut po 10 byłam już w naszym wynajmowanym "małym" mieszkanku. Nie powstrzymałam się od włączenia sobie odcinków JTM z dekodera TV- żeby chociaż słuchać ich w czasie pośpiesznego pakowania i zjadania kanapki i popijania kawy... rożnych rzeczy nazbierała się cała fura, wszystko trzeba było zanieść do samochodu i podjechać po męża do pracy ale w skrzynce znalazłam jeszcze awizo do odebrania paczki z poczty - to moje książki które zamówiłam przez internet "Kwadrat przypływu pieniędzy" i  "Szkoła biznesu" Roberta Kiyosaki, którego książka "Bogaty Ojciec i Biedny Ojciec" zafascynowała mnie i postanowiłam pogłębić swoja bardzo powierzchowną wiedzę na temat ekonomi i finansów, których nie mam ale wiedzy nigdy nie za dużo, więc książki musiałam odebrać na poczcie i dopiero podjechałam po męża. W drodze do mojej rodzinnej wioseczki zajechaliśmy do "Galerii Malborskiej" gdzie zakupiłam z "braku laku" już jakąś "czerwoną bluzkę" i do niej czarne spodnie. Tylko spodnie jak zawsze są zzzzzzaaa długie. Z Malborka pojechaliśmy do Susza gdzie byłam pewna, ze jestem umówiona do fryzjera, bo dzwoniłam tam w piątek ale jednak gdy weszłam do zakładu "PAULA" - pani stwierdziła, że niestety ma dziś tyle pracy że nie da rady ściąć mi grzywki. Nie wierzyłam własnym uszom - i co ja teraz zrobię! Oczyma wyobraźni widziałam siebie ścinająca sobie samej grzywkę jan na jeden z odcinków w JTM i moja grzywka była krzywa i za krótka aż pan który zajmuje się włosami przed programem śmiał się dość zdrowo z tego chociaż, żeby mnie pocieszyć powiedział - ale teraz wszystko jest modne, widzowie będą myśleć, że tak miało być. Najważniejsze to się nie przyznawać, że tak nie miało być! HE, HE!
Oj teraz tak nie chciałam, dlatego umówiłam fryzjera a tu bez powodu nie przyjmują klientki na której zarobi się tylko 10 zł... pojechałam do innej fryzjerki, na całe szczęście przyjęła mnie bez problemu i obcięła ta grzywkę według wskazówek ale była zestresowana bo powiedziałam jej że fryzura będzie w tv...
Nieco młodsi Elizka i Karolek
W domu była przed wymierzonym czasem czyli grubo przed 16, więc miałam trochę czasu dla mojej 2-letniej kochanej chrześniaczki Elizki i 3- letniego bratanka Karolka. Na 16 byłam umówiona z kuzynką Martynką, której nakłamałam, że wybieram się na urodziny do kolegi z Lubawy i musi mi zrobić ładne ale nie za długie paznokcie. (Mam nadziej, że mi wybaczy?) Trochę się dziwiła, że urodziny tak w tygodniu ale przyjechała i za godzinkę miałam już piękne paznokietki. Tylko ten na kciuku intrygował mnie czy nie będzie mi przeszkadzał w wciskaniu guzika w teleturnieju - ale co tam okaże się. W towarzystwie mojej siostry Natalii i bratowej Patrycji oraz malutkiego Filipka wypiłyśmy jeszcze kawkę i zjadłyśmy serniczka, którego dwie blachy upiekła mi mama jeden był dla nas i do zabrania do przyjaciół którzy znowu nam potowarzyszą w drodze do Warszawy i podczas nagrania, a drugi do zabrania do telewizji jako poczęstunek bo zawsze widzę że niektórzy zawodnicy "coś" przywożą a ja jakoś nigdy nie mogłam się zmobilizować a raczej nie wiedziałam czy to wypada czy nie i nadal nie wiem, stwierdziłam że taki serniczek chyba potraktują jako słodką przyjemność? 
Przed 17 przypomniały mi się nie podłożone spodnie - szybko do teściowej, która zawsze nam podkłada podkłada spodnie - tym razem ... puk, puk a teściowej nie ma w domu... ja nie mogę i co trzeba dzwonić żeby szybko przyjechała i je podłożyła ale czemu tak nagle... nie chciało już mi się ściemniać więc powiedziałam że jadę jutro na nagranie do JTM i była za 5 minut w domu i za następne 5 minut spodnie były już podłożone. Dostałam kopa "na szczęście" i pojechaliśmy... przez Iławę, Lubawę do Grabowa do przyjaciół Kingi i Piotrka....I tu refren tej piosenki pasuje idealnie:
"Dość marudzenia, wieczór przed tobą
spotkasz przyjaciół-pewnie ci pomogą
często bywa tak x2
rzecz w tym, żeby nie zwariować
to co pomaga to są dobre słowa
które mają czar x2"

Ref.
I na pewno ty też to czasem masz
I na pewno ty też to dobrze znasz

za późno wstałeś do tego poniedziałek
nie ma bułek ani melka na śniadanie
pogoda taka sobie ale jakaś jest
myślisz sobie, że to może da się zjeść
nagle stajesz przed lustrem
nie jesteś już bóstwem
gdy na nosie coś czerwonego tak, że aż świeci się, że aż świeci się
czekasz 2 godziny, minut kilkanaście
w urzędzie przed pokojem numer 317
otwierasz drzwi a potem słyszysz krzyk
baby nadętej od lat nieuśmiechniętej
nie wiele słów tu padnie bo wiesz już dokładnie, że trafiłeś źle
czasem zdarza się x3

Ref.

Idziesz po ulicy zmęczony i wymięty
chciałbyś wypić jakąś kawe dla zachęty
miała być czarna dostałeś ze śmietanką
potem wpada mucha oczywiście z koleżanką
idziesz sobie kwaśną minę masz na twarzy
myślisz, że więcej przykrych rzeczy sie nie zdarzy
czasem bywa tak x3
wacasz do domu oczy już zmęczone
w skrzynce leży mandat i odsetki naliczone
może to już wreszcue koniec
ale jeszcze myślisz o jutrze i przechodzą ciebie dreszcze
tyle spraw na liście, za oknem jest mgliście i ponuro tak
czasem bywa tak x3

Ref.

Dość marudzenia, wieczór przed tobą
spotkasz przyjaciół-pewnie ci pomogą
często bywa tak x2
rzecz w tym, żeby nie zwariować
to co pomaga to są dobre słowa
które mają czar x2

Ref.

Wydaje się, że już nic nie zaskoczy cię
może tak jest, ale jeśli postarasz się
tyle pięknych dni i tyle miłych chwil jeszcze spotka cię
ale wtedy tylko gdy nauczysz się
dostrzegać je!

Ref. x4 



wtorek, 1 maja 2012

"Bo mój chłopiec piłkę kopie" - Maria Koterbska

Nie jest łatwo zdecydować się na pisanie bloga, ale gdy już to zrobisz i zaczniesz go pisać na temat który cię fascynuje to chyba ciężko jest się powstrzymać od pisania. nie chcę tu wypisywać zbyt wiele aby nie zniechęcić potencjalnych czytelników ale z drugiej strony ten blog ma być też dla mnie więc myślę, że warto pisać kiedy ma się na to ochotę i czas... a ja mam tyle w głowie do napisania, że chyba zejdzie mi całą wieczność...

Mecz Legia - Zagłębie Lubin 22.04.2006r
Czwartkowe popołudnie upłynęło mi pod znakiem "Jaka To Melodia z nagrywarki i płyt plus pilot i kajecik" wyrabiałam sobie szybkość przyciskania na pilocie i próby odgadywani piosenek w jak najkrótszym czasie. To normalna technika wszystkich "melodowiczów" tylko większość z nich potrafi jeszcze nauczyć się na pamięć widząc wykonawcę i wymienić od 3 do 33 utworów tego wykonawcy - ja już tego nie potrafię, chociaż zawzięcie próbuje. Do tego służy mi mój nowy zeszycik z hasłami - to już chyba z piąty taki zeszycik. Wypisywałam też wykonawców i ich piosenki na komputerze i mam taką listę dokładnie z 2109-cioma tytułami piosenek, ale lista jest zaniedbana od kilku lat, bo stwierdziłam, ze zapisywanie na komputerze jakoś w ogóle do mnie nie przemawia - wole pisać w zeszycie chociaż i to jest dla mnie słabe. Nigdy nie uczyłam się na pamięć!!! Zawsze wolałam coś zrozumieć i opowiedzieć własnymi słowami i dlatego tak kiepsko zawsze idzie mi trzecia runda gdzie np. po jednej nutce trzeba umieć strzelić w tytuł jaki kojarzy ci się z danym wykonawcą jak również z podpowiedzią a ja cóż wolę po samej melodii - dlatego nie należę do elity wygrywającej finały miesiąca czy roku i pewnie prędko nie będę należeć - ale marzyć nikt mi nie zabroni.
Przed stadionem Legii Warszawa 22.04.2006r.

Zresztą naukę i przygotowania do melodii nie traktuje zbyt poważnie - raczej jako hobby i uczę się tyle ile sprawia mi to przyjemność jak czuje że mam dość i czegoś już nie dam rady to wychodzę z domu i idę kupić sobie bluzkę na występ - podobno obowiązkowo czerwona - oj nie a tu we wszystkich sklepach są różowe, pomarańczowe a czerwonych coś mało! Objeździłam w niedzielę pół Gdańska i nic nie kupiłam, bo myślami byłam daleko i nie umiałam się skupić na "czerwonej bluzce" ale wyszłam z domu bo mąż chciał zobaczyć meczyk Legii - nawet nie wiem z kim grali ale wiem że w Warszawie bo narzekał
- Że też nie mogłaś jechać dziś na nagranie, zagrała byś dwie rundy i szybko pojechali byśmy na stadion...
(tacy są faceci - nic nie jest ważne tylko mecz)
- Bardzo śmieszne! A wiesz, że to właśnie równe 6 lat temu byliśmy w Warszawie pierwszy raz..
- Nie, no co ty?
- No tak, przecież pamiętam, co prawda to była sobota ale też 22 kwiecień tylko rok 2006.
-  Naprawdę?
- Nooo i takie coś jak wtedy to się nie powtórzy, że w powrotnej drodze po nagraniu trochę zbłądziliśmy na ulicach Warszawy i przypadkiem znaleźliśmy się pod stadionem gdzie były dostępne ostatnie bilety na mecz Legii
- No to był fart!  Tym bardziej szkoda że to nie dzisiaj grasz - może znowu by się nam fartneło...


 Codziennie bierze mnie złość
i codziennie mam tego dość,
codziennie mówię, że nie, nie,
lecz w końcu idę na mecz,
bo on mówi, że to zdrowo,
że zaprawę trzeba mieć sportową,
jeśli zimno, mogę włożyć jego płaszcz,
lecz on musi przecież grać.

Bo mój chłopiec piłkę kopie,
wczoraj bramki strzelił dwie,
od niedzieli do soboty
ciągle tylko mecz, mecz, mecz.

Czasem w głowie mi się kręci
od tych wszystkich trudnych nazw:
tu ktoś gola strzelił z... rogu,
a ta linia... to jest aut?

Bo mój chłopiec piłkę kopie,
wczoraj bramki strzelił dwie,
od niedzieli do soboty
ciągle tylko mecz, mecz, mecz.

Codziennie bierze mnie złość
i codziennie mam tego dość,
codziennie proszę, że nie, nie,
lecz w końcu idę na mecz...
Kiedy chcę iść z nim do kina,
by zobaczyć ładny nowy film,
wtedy on mówi: "Czemu zapominasz?
Przecież dzisiaj właśnie gra mój team!"

Bo mój chłopiec piłkę kopie,
wczoraj bramki strzelił dwie,
od niedzieli do soboty
ciągle tylko mecz, mecz, mecz.

Że drużyna z Kapuścina
gra półgórny system gry,
że Prędkiemu brak kondycji,
a Dynamo ma swój styl...

Bo mój chłopiec piłkę kopie,
wczoraj bramki strzelił dwie,
od niedzieli do soboty
ciągle tylko mecz, mecz, mecz.